Po 24-godzinnej kołysance w samolocie Air China i żmudnych przygotowaniach do zmiany strefy czasowej, zdejmujac kolejne warstwy europejskiej "cebulki" poczulam pierwsze, jeszcze delikatne, dzieki lotniskowej klimie i tak zapomniane po dwudziestostopniowych mrozach wEuropie, uczucie ciepla. Moja ~20 tys. kilometrowa podroz (Frankfurt-Szanghaj-Melbourne), 50 stopniowa zmiana temperatury, 10 godzinna zmiana czasu i ogromny przeskok w sposobie myslenia, od niemieckiego Ordnungu do australijskiego "no worries", daje mi szanse stanać przed nowym wyzwaniem i spełnieniem marzeń ze Wschodem w roli glownej.
A.